niedziela, 31 marca 2013

OPI Glacier Bay Blues

Nie lubię pompatycznych tekstów na temat rzeczy codziennego użytku. Ale jeśli się kiedyś zdecyduję, ten jegomość będzie w pierwszej dziesiątce lakierów, które będę wychwalać.
Glacier Bay Blues to black label, jest częścią kolekcji kanadyjskiej z 2004 roku. Niebiesko-zielony duochrom, czyli tzw.peacock. Niebieskie tony to teal, morski, szafir i granat. Zielone to szmaragd, świerk (seriously?!). A pomiędzy nimi fiolet. Tak na co dzień, bez wygibasów pod różnymi kątami, wygląda granatowo, ale ze względu na shimmerową formułę duochromu - nie jest ani trochę płaski. Przeważają tony niebieskie i fioletowe, zieleń widać tylko pod pewnym kątem. Ale sama świadomość, że ona tam jest czyni z nas moralnych zwycięzców \m/

Powinnam zrobić porównanie do nubarowego Peacock Feathers, bo już na pierwszy rzut oka widać różnicę. Jednak to ten sam typ i jeśli macie Nubarka - nie trzeba polować na Glaciera. No chyba, że wewnętrzny imperatyw Wam każe. Albo jesteście zboczone (jak ja) :oP


One of OPI's black labels, but definitely one of the most amazing duochromes ever created by a human. Peacock type, but green is in minority. The blues are the strongest point of this little bastard, you can find also a purple and emerald. A stunner it is. When you already have Nubar's Peacock Feathers you don't need both (seriously?!). Unless you are a maniac (like me) |m/


 

 
 
 






 


Niech będzie Nikki Sixx \m/

piątek, 22 marca 2013

KIKO 643 Spring Green

Moja KIKOdilerka o mnie dba \m/ 
Pokazywałam na fejsbuniu jakie piękności mi przysłała, a dziś TADAM! pierwszy z nich w całej swojej obfitości. Oczywiście dużą część jego urody zmasakrowałam moimi wybitnymi słoczami, LOL.

Seria Sugar Mat dzieli się na część połyskującą drobinkami (publiczność szaleje!) i kremową (publiczność opuściła salę). Moja legendarna niechęć do błyszczących lakierów objawia się tym, że nie kupuję/nie posiadam takowych. Oczywiście z wyjątkiem produktów, które kupiłam w trakcie ataku nerwicy/zaćmienia umysłowego (yyyy... pół Helmera?!). Dlatego mam dziś piaskowca, który połyskuje zlotem. Ale nie tak, jak ten dziad czarodziej z OPI! KIKO ma ten błysk, ale na zasadzie przyciągnięcia wzroku, a nie oślepienia. 

Wykończenie jest wspaniałe: chropowate, nawet leciutko szorstkie, ale oczywiście rajtek se nie pozadzieracie. Zieleń jest mocno nasycona, soczysta, gęsty złoty shimmer tylko podbija jej urodę - jestem maniaczką zielonych lakierów, a naprawdę nieczęsto trafia się taki kolor. Schnie błyskawicznie, ale jest też troszkę mniej betonowy od np. Nails Inc czy OPI. Podczas prac bachorowo-kuchennych trzeciego dnia był lekko pozdzierany. Jednak kolorystycznie ta seria to bajka (KIKOdilerka ma u siebie na blogu piękną magentę na swoich pięknych paznokciach) i pożądam jej opętańczo.


This KIKO polish is a vivid spring green with tons of golden shimmer. It's not bloody golden shimmer like in OPI What Wizardry is This? - hideous, loud and obvious. It just draws your attention, not blinds you. The sand formula is a bit less solid than in OPI or Nails Inc. pieces. On the third day of wearing I had scratches, but it's a winner though - the color is everything!



 









Ha! Następne piaskowce czekają \m/




Dziś Jon Bon zaśpiewa dla Was. Eh, trochę wolnych się przetańczyło przy tej pieśni :>




poniedziałek, 18 marca 2013

Zoya Godiva

To ja, Wasz tytan pracy. W życiu mi się nie zdarzyło postować dzień po dniu, jestem oszołomiona własną pracowitością i systematycznością. Nawet wydrukowałam sobie dziś instrukcję obsługi do programu graficznego, którego używam. Sama jestem zaskoczona własną śmiałością, ale zbliża się chwila, w której dowiem się, do czego służą te hektary funkcji w pasku menu. Zawsze uważałam, że hasła "redukcja szumów" i "znak wodny" w pełni zaspokajają moje potrzeby w tym względzie.

Dziś nadjeżdża Godiva, na koniu, golusieńka. I lakier wygląda dokładnie tak, jak się nazywa. Beżowy nudziaczek  ze srebrnym pyłkiem. Od samego początku miałam na niego melodię, a gdy intuicja coś mówi - ja słucham i nie dyskutuję. Równie intuicyjnie obnażam publicznie swój debilizm, kupując lakiery typu OPI What Wizardry Is This? czy China Glaze Rainstorm o.o

Ale dosyć poniżania się: Godiva jest świetna! Ma miły chodny odcień, a srebrna posypka tylko wzmacnia ten klimat, ale i dodatkowo rozświetla. Wszystkie te pierdoły o wróżkowym pyłku są jak najbardziej aktualne, ale mam wrażenie, że w tym zestawieniu to jakoś lepiej żre.



Godiva is fantastic nude beige with a silver dust. It looks so much better than her sister Vespa - here the combination of base shade, dust and texture is a winner! It gives your hands auch a lovely cold glow (what?!) and for me it's a perfect match. Take a look at the swatches taken in a sunlight - it sparkles so shy, but it so damn cool :>



Tu rozmazane, że było widać bling bling.
 



A teraz jeszcze z telefonu, w sztucznym świetle.






To skoro tak skromnie i niewinnie nam się zrobiło, to może jakaś pieśń spokojna się przyda.. (RIP Jani Lane)


niedziela, 17 marca 2013

Zoya Vespa

Koniec czekania - miejmy to już za sobą :>

Vespa jest z osławionej kolekcji Pixie Dust, takiej niby piaskowej, niby shimmerowej - mi to się kojarzy z jakimś takim, cholera, pyłkiem rozsiewanym przez wróżki podczas czarowania (WTF?!). Drobinki są srebrne (chwalić Odyna!), różnej wielkości, ale warstwa tego pyłku jest taka dosyć solidna. Nie, że tam gdzieś pobłyskuje sobie coś! Wiadrem sypane, po całości. Kolor bazowy to przygaszona, szarawa mięta - piękna byłaby solo, bo też nie kryje całkowicie.

No i teraz do rzeczy: pierwsze słoczowanie było wieczorem, przy białej lampie. I powiem tak: zielony lakier posypany srebrny pyłkiem, chropowaty w dotyku... I takie wielkie halo, seriously?
Ale za dnia, w słońcu - jest bardzo nieźle. Lakier naprawdę zyskuje i, co niechętnie przyznaję, może się podobać :oP 
Srebrny pyłek migocze, a raczej - i to jest trafne określenie - iskrzy się.  Wrzucam zdjęcia w różnych konfiguracjach, aby Was całkowicie zaspokoić :>

A teraz narzekania: mam wrażenie, że paznokcie umoczyłam sobie w takim miałkim cukrze (przychodzą mi na myśl galaretki w cukrze). Schnie, a na pewno twardnieje, dłużej niż inne tego typu wynalazki. No i nie jest seksownie szorstki w dotyku - raczej łaskoczący. Dwie warstwy nie kryją w pełni, ale - umówmy się - nikt dopatrzy się prześwitów, bo najpierw oślepnie od srebrnego pixie dustu :o) Ten błysk mnie mocno zniechęca, a nawet odrzuca, ale sam lakier ma coś w sobie chyba chwilowo pozwolę Vespie zostać w Helemrze. Tak w sumie nie za bardzo potrafię się zdecydować - najlepiej niech świadczy o tym fakt, że od piątku chodzę z jedynie lewą ręką (do słoczowania) umalowaną tym lakierem. Za ładny, żeby od razu zmyć, za brzydki, żeby pomalować drugą :>










 



No a skoro o sypaniu cukrem mowa...




piątek, 15 marca 2013

Nails Inc. Stonehenge (conrete)

A dziś, dla odmiany, Skeff radosna jak szczypiorek! 
Mam lakier, który kosztował jakieś chore pieniądze (nawet przy 20% off w Sephorze), ale warto było. Cholerny Czarnoksiężnik Błotnisty i Zoyowe dustowe paskudy mogą w zasadzie grzecznie przeprosić i opuścić lokal :>
Takiego właśnie lakieru domagała się moja natura Wikinga, a raczej starej Wikinżycy, hehe \m/

Jest bezczelnie szafirowy, kryjący po pierwszej warstwie, zasycha w 3 sekundy i jest interesująco szorstki. Bez brokatów, bez mieniących się duperelek i innych radosnych konceptów przywodzących na myśl dzieła naćpanych przedszkolaków. Kolor jest zachwycający, aczkolwiek Stonehenge jest ostatnią budowlą, która mi się z taką barwą kojarzy. A może po prostu lakiery powinno się tworzyć na trzeźwo...

I jeszcze jeden myk: betonowe lakiery od Nails Inc. mają taką fajną chropowatą nakrętkę, która koresponduje z fakturą lakieru - taki trochę samozadowalacz dla jaskiniowców, bo jej głaskanie mocno wciąga :> Choruję na miętową wersję tego lakieru, ale widziałam tylko oranżową czerwień mnie niezbyt jara.

Proszę nie huczeć: Zoye się słoczują, w bólach wielkich, bo prawie oślepłam od tych błyskających drobinek. Będą na dniach. A dziś zamówiłam teksturowe lakiery Barry M! Czekam też na piaskowce z p2 i Sugar Mat z KIKO \m/



It's vibrant sapphire blue, one-coater, fast-dryer. This is what I like the most: good pigmentation, good coverage (except for my lovely jellies!) and user friendly drying formula. The texture is rough, but it very nice in touch, not a scratchy kind. The cups of this series are designed to be rough textured - very cool idea. Wish I could try a minty version, but haven't seen it yet in Polish stores.
Zoya Pixie Dust pieces are being swatched at the moment and Barry M Textures are about to come next as well as sands from p2 and KIKO's Sugar Mats.




 







niedziela, 10 marca 2013

OPI What Wizardry Is This? (liquid sand)

Paskudztwo. Naprawdę, straszne paskudztwo. 
Nie ukrywam, że mam tendencję do narzekania..., OK, uwielbiam się znęcać nad lakierami i biadolić, że nie są tym, czy mogłyby być. Ale ten lakier jest naprawdę straszny!
Baza jest brązowa, ale w zimnym, lekko przydymionym odcieniu. No i do tego momentu jest fajnie. Ale nagle ktoś w OPI wpadł na zajebisty pomysł i sypnął złotego i (chyba) miedzianego shimmeru. Taka, cholera, fantazja kogoś dopadła. A ponieważ lepsze jest wrogiem dobrego - wyszedł koszmarek. Świeci się, połyskuje, generalnie - żyje własnym życiem.
Aplikacja bezproblemowa, schnie błyskawicznie!, jest mile chropowaty w dotyku (kaszmirowych sweterków Wam nie skundli, spoko). Tylko z gęby brzydki strasznie.

Uprzedzając fochy: mojej wysokiej jakości swatche są nieskazitelne i na wskazującym palcu nie mam jakichś śmieci/paprochów, tylko ranę kłutą! Zszyłam sobie zszywaczem biurowym paluszek, niechcący oczywiście. Tak, bolało.


OK, I am a moaner. But believe me it's a nightmare, it really is. Dark brown base in a cool, dusty shade - it started great. But then someone came up with an idea of pouring tons of golden and coppery shimmer. Disaster! It applies prefectly, dries super fast, but it's bloody ugly one.




 





Następne na tapecie będą te trzy panienki:
The next are:





Dla ukojenia skołatanych nerwów...
For my inner peace...



środa, 6 marca 2013

Rozdanie

Nie świętuję blogowych rocznic ani okrągłej liczby obserwatorów, bo jakoś nie czuję tego tematu. 
Ale - bez fałszywej skromności - miło jest widzieć, że zaglądacie do mnie. 
A wszystkie lubimy też rozdania :> 

Dlatego (jak to mawia jedno z moich bachorząt) od mnie dla Was: takie pudełeczko z lakierami.



Teraz ta poważna część.

1. nooooo musisz być publiczną obserwatorką bloga :> (możesz zacząć od teraz!)

2. dokończ zdanie: pozycja nr 1 z mojej lakierowej chciejlisty to...

3. w komentarzu zostaw swoje namiary wg schematu:
nick obserwatora
e-mail
odpowiedź na pytanie (podaj tylko nazwę lakieru!)


Rozdanie trwa miesiąc, czyli do 6 kwietnia br., z tego prostego względu, że przed świętami się z tym nie ogarnę :oP
Zwyciężczynię wybiorę metodą totalitarną, niedemokratyczną i nieobiektywną: wg własnego widzi mi się :o)


Nie ma żadnych bonusów za puszczenie w świat radosnej wieści o rozdaniu czy linkowaniu na blogach. To moje senkju dla dziewczyn, które tu zaglądają z własnej i nieprzymuszonej woli \m/


Przedmiotem dyskusji jest zestaw lakierów Color Club z kolekcji Alter Ego odnoga Keep It Under Cover. 
A konkretnie: Alter Ego, Secret Agent, Total Mystery, Alias, Ulterior Motive, Masquerading + top coata dorzucili.



This is my first giveaway so I decided to make it local. Sorry to my international readers.