W ramach programu kontroli lakierowych wydatków zdecydowałam, że: Mermaid's Tears mieć muszę, Stranger Tides raczej też, ale nie od razu, Planks A Lot może poczekać jeszcze dłużej - o ile w ogóle, a Skull & Glossbones, z bólem, ale sobie daruję.
Jak widać na załączonym obrazku plan wziął w łeb. Stranger Tides śnił mi się po nocach,
a Planks A Lot na żywym człowieku okazał się być pięknością. Zestaw miniaturek był złotym środkiem.
a Planks A Lot na żywym człowieku okazał się być pięknością. Zestaw miniaturek był złotym środkiem.
Takich maluszków nie mam w zasadzie wcale, jedynie dwa małe Orly. A secik od OPI ma zgrabne opakowanie - syrenka jest bardzo zgrabnie wycięta, a buteleczki - sama słodycz. Takie słodkie maleństwa, naprawdę cukiereczki. Mam ochotę postawić je sobie i patrzeć na nie,
i patrzeć, i patrzeć... Bez odkręcania, bez malowania. A to już jest niepokojące :>
i patrzeć, i patrzeć... Bez odkręcania, bez malowania. A to już jest niepokojące :>
ta kolekcja jest fenomenalna :)
OdpowiedzUsuń