Jeszcze się nie nauczyłam, że nie lubię piasków z brokacikiem. Nie wiem, po kiego czorta trzymam poprzednie zoyowe piaski - nigdy do nich nie wrócę, bo paskudztwa straszne z nich, Chita nie jest wyjątkiem. To znaczy dla normalnych ludzi to pewnie miły błyskający lakier. Ja oczywiście łudziłam się, że ten bling-bling to jakiś odblask flasha z aparatu albo może gdzieś niedaleko przebiegał jednorożec w złotej poświacie...?
Kolor bazowy jest przepiękny - taka klasyczna świerkowa zieleń. W cieniu bardziej spokojna, w świetle dziennym zielony ładnie wybija. No ale ten złoty pyłek zabił wszystko. Jakaś naćpana wróżka musiała go tam sypnąć, bo nikt przy zdrowych zmysłach raczej by takiej decyzji nie podjął. Oczywiście nauka z tego żadna dla mnie nie płynie, pewnie jeszcze nie raz zobaczycie tu jakiś cholerny Pixie Dust.